Relaksu to czas

     Dzisiejszy dzień postanawiamy spędzić na błogim lenistwie wśród malowniczych palm campingu "Zebrabar". Rano Marcin z Bartkiem ruszają na granicę w Rosso naprawionym busem i popołudniu jesteśmy już w komplecie.

     W planach na ten dzień mamy jeszcze wycieczkę do rezerwatu, by podpatrywać zimujące na mokradłach doliny rzeki Senegal liczne stada ptaków, w tym te migrujące z Europy.

Panorama z wieżyczki nad campingiem, wśród palm nad rzeką można było nocować w domkach bungalow
fot. Nina
Małe, kryte trzciną domki, gościły bardzo przytulnym wnętrzem
Mała podróż z kamerą po domku i okolicy
Dostępny w FULL HD
Domek podzielony na dwie części, duży pokój z łóżkiem i na tyłach łazienka z małą kuchnią
Najbardziej imponujące było sklepienie dachu, które nadawało niepowtarzalny klimat w środku
Można było poczuć się jak na wakacjach na egzotycznej wyspie
Przy brzegu przycumowane pirogi, mieszkańcy okolicznych wiosek trudnią się głównie rybołówstwem
fot. Nina
Camping ma wiele przytulnych zakątków, tutaj taras z widokiem na rzekę, idealne miejsce na obiad lub wypicie piwa
fot. Borówa
Obiekt prowadzi sympatyczny Szwajcar, który kupił i wybrał ten teren ponad 15 lat temu
fot. Happylandy
Nie obcym widokiem są małpy, głównie młode pawiany, które szwendają się na każdym kroku
fot. Nina
Trzeba bardzo uważać i zawsze zamykać drzwi od domków, bo zwinne zwierzątka lubią kraść rzeczy ze środka
fot. Nina
Na terenie campingu mamy również dostęp do świetlicy, gdzie można skryć się jeśli akurat jest pora deszczowa
W środku stoliki, mała biblioteczka i pięknie oświetlone słonecznym światłem wnętrze
fot. Nina
Od drugiej strony pomarańczowego budynku mieści się mała restauracyjka i bar
fot. Borówa
Można tutaj zamówić śniadanie bądź obiad i o każdej porze napić się czegoś zimnego
fot. Borówa

     Około godziny 9-tej ruszamy z Piotrkiem na granicę, żeby odebrać chłopaków. Wiemy, że busa udało się naprawić i auto jest w pełni sprawne. Niestety zapominamy zabrać aparatu i nie mamy zdjęć z ponownej wizyty w Rosso.

     Na granicy po stronie senegalskiej formalności udaje się załatwić w niecałe pół godziny. Po odprawie ruszamy na drugie śniadanie do Dawida, Marcin z Bartkiem poznają po raz pierwszy smak fatayi. Gościmy też znowu u rodziny naszego nowego przyjaciela i ponownie oglądamy jego zdjęcia z czasów gdy był w armii.

     Na campingu meldujemy się w komplecie wczesnym popołudniem.

Chwilę przed odjazdem do Rosso wypakowuje dla Moniki, to co będzie jej potrzebne z auta
fot. Borówa

     Wczoraj w nocy, podczas poszukiwania miejsca na postój, Martin przy zawracaniu między palmami, skutecznie unieruchomił auto w miękkim piasku. Tego ranka w ramach porannej gimnastyki należało wybawić busa z opresji.

Pozornie wyglądało to niegroźnie, jednak całe podwozie oparło się na gruncie
fot. Happylandy
Zaczyna się mozolne podkopywanie kół
fot. Niuftia
Auto już sporo odkopane nie chciało się ruszyć, inna ekipa na campingu użyczyła do podłożenia swoje trapy
fot. Niuftia
Pies właściciela obiektu wiernie towarzyszył w akcji ratunkowej
fot. Borówa
Dopiero po 3godz. udało się uwolnić "krówkę", nikt nie zliczy przerzuconego piasku dookoła auta
fot. Happylandy
Ekipa ratunkowa w komplecie, dodatkowo dołączyło dwóch Senegalczyków, pracowników campingu
fot. Happylandy
Pozostało tylko uprzątnąć plac boju i nieco wyrównać piasek
fot. Nina
Ciężkie zmagania z autem wymagały odpoczynku i każdy udał się do zacisza swoich czterech ścian
fot. Nina

     Po naszym powrocie z Rosso pora rozpocząć wspólne biesiadowanie i podzielić się opowieściami. Marcin musi tylko poprawić co nieco w silniku po Mauretańczykach, nie skręcili oni kilku śrub, przez które cieknie olej.

Powoli wszystkie krzesełka i leżaki lądują na piasku

     Piotrek po otwarciu busa odkrywa przerażonego gościa. Z rana kiedy wyruszaliśmy na granicę, do auta zakradł się kot, który został zamknięty przez nieuwagę do popołudnia, teraz przyszedł czas by zwrócić mu wolność.

W ramach rekompensaty kot miał już potem u Piotrka szczególne traktowanie
fot. Niuftia
Wyruszamy na plażę w poszukiwaniu zamówionego przewodnika z łódką dla naszej wycieczki do rezerwatu ptaków
Jedną z granic campingu wyznacza długie, drewniane molo
Wychodzimy nieco w głąb rzeki, żeby szerzej się rozejrzeć
Z wioski nieopodal wyrusza powoli piroga, którą popłyniemy
Nasza peke-peke, czyli piroga z małym silnikiem spalinowym, dobija do brzegu
Szybko zajmujemy miejsce na pokładzie
Żywo huśtająca się łódeczka powoli płynie w dół rzeki
fot. Niuftia
Prawie jak na Titanicu

     Południowa część rzeki wraz z półwyspem Langue de Barbarie od 1976 roku objęta jest ochroną w ramach Parku Narodowego. Zajmujący obszar 2000 hektarów rezerwat, to ponad 15km wzdłuż doliny rzeki Senegal wraz z terenami przyległymi.

     Miejsce to szczególnie cenne jest ze względu na istniejące tu siedliska ptaków, m. in. flamingów, kormoranów i pelikanów. Od listopada do kwietnia zimują tu też migrujące ptaki z Europy. Atrakcją przyrodniczą są tu też ciągnące się kilometrami nadmorskie wydmy, gdzie dominuje karłowata roślinność.

Pierwsze kormorany na naszym szlaku
fot. Nina
Można tu spotkać głównie kormorany czarne, zwane też zwyczajnymi, zamieszkujące brzegi mórz, jezior i rzek
fot. Asia i Marcin
Podpływamy do wyspy i nagle warkot silnika podrywa zwierzęta do lotu
W jednej chwili nad głowami mamy niezliczoną ilość ptaków
fot. Nina
Przy wodzie ogromny harmider, popłoch i zamieszanie
fot. Asia i Marcin
Niespokojne ptaki kołują nad łódką sprawdzając nowych przybyszów
fot. Nina
Rozpiętość skrzydeł kormoranów waha się między 80 a 160cm przy masie ciała między 0,9 a 4,9kg
fot. Nina
Wyspa jest istnym azylem i wiele gatunków zakłada tu gniazda i wychowuje młode
fot. Nina
Tomek naliczył 5 różnych gatunków mew na wyspie
fot. Asia i Marcin
Najliczniejszą grupę stanowiła mewa siwa, w Polsce gnieździ się nielicznie, ale można spotkać ją nad Bałtykiem
fot. Asia i Marcin
Dodatkowy klimat wycieczki dopełniają liczne odgłosy skrzeczenia, piskania i trzepotu skrzydeł
fot. Nina
Docieramy wreszcie do skupiska pelikanów
fot. Nina
Żyją tutaj głównie pelikany różowe, te piękne ptaki osiągają wagę od 7 do 12kg i rozpiętość skrzydeł nawet do 2,5m
fot. Asia i Marcin
Dobrze, że jest z nami Tomek, ornitolog na takiej przejażdżce to prawdziwy skarb
fot. Asia i Marcin
Pelikany są ptakami stadnymi, które uwielbiają tereny podmokłe, delty rzek i jeziora z wyspami
fot. Asia i Marcin
Ten gatunek bardzo sporadycznie zalatuje do Polski, najbliżej można go spotkać w delcie Dunaju
fot. Asia i Marcin
Swoją nazwę zawdzięczają intensywnie różowemu upierzeniu, które zmienia kolor z białego w okresie godowym
fot. Asia i Marcin
Dziób w górnej części zakończony jest małym haczykiem, a żółta torba ma pojemności nawet ok. 13 litrów
fot. Asia i Marcin
Nagle stado wzbija się w powietrze
Długość ciała dorosłego osobnika, liczona od początku dzioba do kończyn, może wynosić nawet 170cm
fot. Nina
Część ptaków odlatuje, a my po okrążeniu wyspy udajemy się w drogę powrotną
Marcin nie zmarnował okazji by znaleźć się na zdjęciu
My również prosimy o wspólna fotkę
fot. Nina
Po drodze mijamy tubylców ze zwiniętą siecią po skończonych połowach
fot. Asia i Marcin
Na rzece można spotkać namorzyny, czyli wiecznie zielone, ziemno-wodne formacje, w których też gnieżdżą się ptaki
fot. Asia i Marcin
Kilka minut zmontowanych materiałów wideo z podpatrywania ptaków
Dostępny w FULL HD
Wracamy na małą plażę tuż pod naszym domkiem
fot. Nina

     W czasie naszej wycieczki do rezerwatu, Martin wraca z miasta ze świeżymi rybami na kolację. Pozostaje jedynie rozpalić ognisko i przyrządzić posiłek.

Za kilka drobiazgów (m.in. gogle Marcina) okoliczne chłopaki znoszą drewno na rozpałkę i rozniecają ogień
fot. Nina
Rybki zostają przygotowane, a resztki trafiają dla kota i psiaka campingowego
fot. Happylandy
Dość ciężko pracuje się z małą kratką do grilowania, którą zabraliśmy ze sobą
Trapy idealnie służą za półkę nad żarem dla ryb
Kiedy tak siedzimy przy ognisku, słońce zaczyna zachodzić na rzeką
Krajobrazy jaki mamy okazję oglądać w tych warunkach są niesamowite
Wydaje się jakby niebo stanęło w płomieniach
Jest to chyba najpiękniejszy zachód słońca w czasie całej naszej podróży
Biegniemy na mostek by być choć trochę bliżej tych kolorów
fot. Happylandy
Wszystko trwało kilkanaście minut zanim zapadł zmrok
Zdokumentowany malowniczy zachód słońca
Dostępny w FULL HD
Panorama z końca molo
Po zachwytach nad widokami przy brzegu, wracamy do rybki na ognisku
I tak czas upływał nam do późnych godzin nocnych