Wieczorem poprzedniego dnia okazuje się, że cieknie nam wąż wody przy silniku. Wcześnie rano wstaję w celu zbadania awarii i
ew. poszukiwań mechanika. Okazuje się, że wystarczy skrócić wąż o 2cm, naciągnąć i można jeździć dalej.
Tak szybko jak udało się usunąć awarię, ruszamy na podbój miasta. Przedpołudnie zaplanowaliśmy na zwiedzanie dzielnicy Eixample, było to przedsięwzięcie,
które zapoczątkował król Hiszpanii Franciszek de Asis. Nakazał on wyburzyć mury obronne i ogłosił konkurs na projekt poszerzenia metropolii, wygrał ówczesny inżynier dróg Ildefons Cerda, którego pomysł
polegał na stworzeniu nowej dzielnicy złożonej z przecinających się pod kątem prostym ulic i wielkich alej przebiegających po przekątnej. Barcelona inżyniera Cerda miała stać się miastem ogrodem.
Tak właśnie dzielnica Eixample stała się przestrzenią, w której rozwijano idee modernizmu. Bogate rodziny kupowały i angażowały najlepszych architektów
do budowy nowoczesnych willi, dzięki temu powstały ponadczasowe przykłady architektury nowoczesnej.
W plątaninie uliczek namierzamy w końcu interesujący nas budynek
Nasza pierwsza odnaleziona willa to właśnie Casa Vicens, jedno z wczesnych dzieł Antonio Gaudiego, które w momencie powstawania znajdowała się
we wiosce Gracia, włączonej do miasta w 1897r.
Budynek wyróżnia się mieszanką stylu hiszpańskiego z arabskim. Trudno uwierzyć, że wyglądająca niczym orientalny pałacyk budowla znajduje się
właśnie w Barcelonie. Młody Gaudi inspirował się motywami historycznymi, śródziemnomorskimi i orientalnymi, nic dziwnego, że Casa Vicens uzyskała tytuł najlepszej w mieście w 1927r.
Umieszczona w szeregu innych domów Casa Vicens
Najsłynniejszym elementem architektonicznym jest krata ogrodzenia, powtarza się na niej motyw liścia palmowego wykonany z kutego żelaza.
Dom posiada trzy fasady, których głównym elementem jest centralna trybuna.
Niestety wschodzące słońce i gra ceni innych budynków zaburzają odbieranie piękna fasady
Charakterystyczna dla budynku jest duża ilość kolorowej ceramiki, nadającej mu radosny, a zarazem orientalny wygląd. Dach ukoronowany
jest ceramicznymi wieżyczkami, a motywy roślinne widoczne na ceramice to owoc inspiracji Gaudiego okoliczną roślinnością.
Naturalnie budynek znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO
Spacerując dalej wzdłuż ulicy Gran de Garcia natrafimy na Casa Fuster uważany za jeden z najdroższych i najelegantszych w mieście.
Do jego budowy użyto drogich materiałów m.in. marmurów wysokiej jakości.
Budynek był prezentem ślubnym zamożnego artysty, przemysłowca i producenta win musujących, Mariano Fustera, dla żony. Bogacz
przyjechał z Majorki do Barcelony, gdzie poznał swoją wybrankę i postanowił wybudować godną jej rezydencję.
Budynek powstał jako dom mieszkalny, obecnie jest luksusowym hotelem
Casa Fuster ma trzy fasady - dwie z nich połączone są cylindryczną narożną wieżą, która nadaje budowli wygląd średniowiecznego zamku.
Uwagę zwracają fantazyjne balkony, trójłukowe okna i wymyślne kapitele kolumn.
Monika zaczytuje się w przewodniku co mamy dalej
Oprócz hotelu w wynajętych lokalach na parterze działa tutaj m.in. słynna Kawiarnia Wenecka oraz sala balowa Modry Dunaj.
Tutaj toczyło się życie towarzyskie XX-wiecznej barcelońskiej bohemy
Zmierzamy wzdłuż drogi do kolejnego dzieła Antonio Gaudiego, genialnego architekta, który jest niedoścignionym rekordzistą pod
względem ilości dzieł, które UNESCO wpisało na swoją listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości (w Barcelonie jest to aż sześć budynków).
Tutaj budynek na każdym rogu zdaje się być szczególny i interesujący
Nie zabrakło takich perełek jak Land Rover w takim miejscu
Fasada hotelu de Gracia również zachwycała
Docieramy pod Casa Mila, dom, który w swoim czasie był absolutną innowacją architektoniczną, celem Gaudiego było stworzenie budynku będącego
dziełem sztuki, niepozbawionego jednak walorów praktycznych.
W budynku działa winda, rozwiązanie innowacyjne w epoce modernizmu - podobnie jak garaż.
Charakterystyczną pofałdowaną fasadę rozpoznaje się już z daleka
Na uwagę zasługują kute, żelazne balkony rozciągające się na całej szerokości dwóch głównych fasad budynku. Budynek powstał na zlecenie
przemysłowca i jego żony, a budowę ukończono w 1912r. Ma on też swoją inną nazwę "La Pedrera" co oznacza "Kamieniołom".
W budynku można zwiedzić burżuazyjne mieszkanie przybliżające styl życia mieszczan na pocz. XX w.
Na szóstym piętrze zorganizowano "Przestrzeń Gaudiego" z licznymi makietami i projekcjami na temat mistrza
Kolejna część to spacer w kierunku zbiegu ulic Gran de Garcia i Gran de Arago w poszukiwaniu Casa Batllo. W międzyczasie na uwagę zasługują
przepięknie zdobione, wygięte w łuk latarnie miejskie, których nie sposób przeoczyć.
Latarnie idealnie komponują się z charakterem dzielnicy dodatkowo przy każdej znajduje się kamienna ławeczka
Po drugiej stronie skrzyżowania widać już wciśniętą między budynki Casę Batllo
Dom rodziny Batllo porównywany był do smoka, szkieletu gigantycznego stworzenia i morskich fantazji, jest to dom inspirowany marzeniami sennymi.
Antonio Gaudi przydał stojącemu tu wcześniej gmachowi bajkowych kolorów i kształtów przebudowując zwłaszcza fasadę, którą pokryto mozaiką z ceramiki
pod osobistym nadzorem mistrza.
Dom można zwiedzać od wewnątrz, niestety długa kolejka sprawia, że nie czekamy
Fasada domu ozdobiona została charakterystycznymi kolumnami przypominającymi kości, stąd inna nazwa "Dom Kości". Gaudi dbał o rozwiązania praktyczne,
stąd można zauważyć jak okna maleją z piętra na piętro.
Ogromne okna na parterze dawały bardzo dużo światła, dlatego część frontowej ściany przysłaniają witraże.
Salon wewnątrz budynku był używany również jako kaplica przez rodzinę Batllo
Dach tej casy przypomina łuski smoka zabitego przez św. Jerzego, a wieża przypomina lancę, która zadała śmiertelny cios. Nawet w tak
prozaicznym miejscu jak kominy, Gaudi stworzył dzieło sztuki, wyłożone są wielobarwną ceramiką imitującą flanki baśniowego zamku.
Genialny architekt zmienił dom mieszkalny w arcydzieło podziwiane przez turystów z całego świata
Kolejny ciekawy budynek przekształcony w hotel
Kolejna kamienica na trasie naszej przechadzki to dom rodzinny wytwórcy czekolady, Antoniego Amatllera. Budynek przypomina gotycki pałac
z elementami niderlandzkimi. Casa Lleo Morera, bo o niej mowa, została również uhonorowana w 1906r. tytułem najlepszej budowli.
Godne polecenia są wyszukane balkony i koronująca róg budynku kopuła na kolumnach.
Fasada w całej okazałości
Uwagę zwraca tu, odwołująca się do średniowiecza, dekoracja, przedstawiająca św. Jerzego walczącego ze smokiem oraz charakterystyczne schodkowe
zwieńczenie fasady. Figury na fasadzie przedstawiają wynalazki z epoki - postacie na drugim piętrze trzymają gramofon, żarówkę, telefon i aparat fotograficzny.
Typowy przykład barcelońskiego eklektyzmu
Skrzyżowanie nieco dalej z piękną fontanną na tle hotelu Barcelona
Boczna fasada budynku pięknie poprzecinana rzędami balkonów z kolumnami
Wiele budynków zasługuje na miano dzieł sztuki, tu wieżyczki jak w pałacach z bajki
Wizytę w Barcelonie z reguły zaczyna się od Placu Catalunya, stąd deptakiem można udać się do portu i pomnika Kolumba, tu też można poczuć atmosferę miasta
- kosmopolitycznej, wolnej i eleganckiej stolicy Katalonii.
Od tego miejsca poruszamy się w okolicach najbardziej uczęszczanej ulicy w Barcelonie La Rambla. Nazwa pochodzi od arabskiego słowa oznaczającego
koryto wymyte przez wodę, w średniowieczu płyną tu bowiem strumień Rambla. W raz z napływem osadników i rozszerzaniem się miasta zmieniono bieg strumienia, a stare koryto zostało przekształcone w pieszy trakt.
W środku fontanny, początek placu Catalunya
Miejsce spotkań towarzyskich, centrum handlowe i węzeł komunikacyjny - tak w skrócie można określić Plac Kataloński. Tu bije serce Barcelony, a stara
część metropolii łączy się z nową.
Akurat trafiliśmy na masę ludzi w pochodzie niepodległości
Z kanałów, które zaopatrywały niegdyś w wodę ten rejon pozostały fontanny. Dziś spotykają się tutaj kibice FC Barcelony, inna tradycja łączy się z piciem wody
z fontanny. Jej moc ma sprawić, że turysta zakocha się w mieście i z pewnością do niego powróci.
Wody niestety nie spróbowaliśmy
Na placu głośno i gwarno i ogromna liczba gołębi
Widok z drugiego końca placu
Kilka sekund obcowania z placem
Dostępny w FULL HD
Z tego miejsca kierujemy się do historycznego centrum miasta. W wąskich ulicach dzielnicy Barri Gotic poczuć można niepowtarzalny urok średniowiecznej
Barcelony, tutaj zawsze koncentrowało się polityczne i religijne życie miasta.
Początki dzielnicy sięgają czasów antycznych, kiedy to została tutaj utworzona kolonia rzymska. Większość uliczek jest wyłączona z ruchu, a główne zabytki
pochodzą z epoki średniowiecza.
Naszym pierwszym celem staje się kościół św. Anny, ta romańska perełka architektury, doskonale ukryta jest wśród ciasnych uliczek. Nagrodą za jej znalezienie
jest możliwość wczucia się w niepowtarzalną atmosferę mistycznego spokoju.
Krótko kluczymy wśród wyludnionych alejek i trafiamy na kościół
Kościół zachował oryginalny styl romański i zbudowano go w XII w. na planie krzyża łacińskiego. W XIV w. wydłużono nawę, a sto lat później
dobudowano kopułę oraz powstały kaplice boczne.
Ołtarz główny
Wnętrz kościoła wykorzystuje się również jako salę koncertową, można wtedy posłuchać gitary hiszpańskiej
Przez kościół można przejść na gotycki dziedziniec, pełen drzewek pomarańczowych. Z tego miejsca wchodziło się do sali kapitularnej, niestety
niedostępnej dla zwiedzających.
Zielony skrawek pośród wysokich murów klasztoru
Dziedziniec otoczony jest kolumnadą oferującą przyjemny chłód w upalny dzień
Wśród gałęzi można dostrzec całkiem dojrzałe już pomarańcze
Na dziedzińcu również strzelista palma
Ostatni rzut oka na to miejsce i wracamy do świątynii
W kościele warto zwrócić uwagę na XVI-wieczny grobowiec kapitana generalnego galer w wojsku hiszpańskim, Miquela de Boera.
Grobowiec widać zaraz po prawej
Pośród wąskich uliczek Barri Gotic nie sposób ominąć części dawnej dzielnicy żydowskiej, polujemy tutaj na nasz kolejny punkt
programu, a mianowicie Katedrę św. Krzyża i św. Eulalii.
Uliczki dają dużo chłodu przed hiszpańskim słońcem
W końcu naszym oczom ukazuje się imponująca ogromem i przepychem katedra odzwierciedlająca potęgę
Kościoła w średniowiecznej Europie. Gotyckie świątynie miały zbliżać człowieka ku niebu.
Na niewielkim placu Nova wychodzi się wprost na świątynię
Nazwa św. Krzyża wywodzi się jeszcze z VI w. bowiem figurka, która wieńczy kopułę, przedstawia
św. Helenę - matkę cesarza Konstantyna, która miała odnaleźć drewno z krzyża Chrystusa w Jerozolimie.
Po odnalezieniu szczątku św. Eulalli w IX w. została ona dodana jako patronka i w katedrze
złożono jej szczątki w marmurowym sarkofagu zdobionym scenami męczeństwa świętej.
Katedra wolna do zwiedzania bez żadnych opłat
Przed wejściem do środka mamy szczęście podziwiać spontanicznie tańczących Katalończyków. Narodowy
taniec Katalonii to sardana, symbol jedności i solidarności. Tancerze powolnie chodząc trzymają się za ręce tworząc koło, taniec ten, tańczony jest
przede wszystkim przez ludzi starszych.
Narodowy taniec Katalończyków przy orkiestrze
Dostępny w FULL HD
W majestatycznym wnętrzu świątynii panuje prawdziwie podniosła atmosfera. Budynek ma trzy nawy
jednakowej wysokości z 27 rozmieszczonymi promieniście kaplicami bocznymi.
Bardzo chętnie odwiedzane miejsce i wciąż odprawia się tutaj nabożeństwa
Na uwagę zasługuje znajdujący się pośrodku kościoła interesujący chór z XV w. - rzeźbione ławy
zajmowali niegdyś dostojnicy kościelni. Niestety trwa msza i nie mamy zbyt dużo swobody.
Widok zaraz po przekroczeniu bram kościoła, pośrodku m.in. chór
Z prawej strony katedry od ulicy del Bisbe można wejść na dziedziniec katedralny.
Rozgrzewka na wielkich literach mosiężnych napisu Barcelona na pl. Nova
Dziedziniec katedralny powstał w latach 1350-1448, otoczony jest trzema kaplicami bocznymi. W
jednej z nich mieści się Muzeum Kapitularne, w którym obejrzeć można dzieła sztuki malarskiej i przedmioty sakralne.
Dużo większy dziedziniec niż przy kościele św. Anny również z drzewkami pomarańczowymi
W jednym z rogów dziedzińca mieści się fontanna, tradycja nakazuje w Boże Ciało wrzucić do niej
"tańczące jajeczko" - czyli wydmuszkę, która kręci się na wodzie
O dziwo przy fontannie można spotkać gęsi i oczywiście złote rybki
Fontannę zdobi figurka św. Jerzego walczącego z smokiem - patrona Katalonii
Nadal poruszamy się po dawnej dzielnicy żydowskiej, wydaje się, że za chwilę pojawią się tu
rdzenni mieszkańcy śpieszący do synagogi. Żydzi zamieszkiwali Barcelonę co najmniej od IX w., ich społeczność była nazywana "aljama", co oznacza
grupę innowierców (określenie to dotyczyło również Arabów).
Mieli oni swój własny rząd, kalendarz i prawa. Posiadali też własną szkołę, a większość
mieszkańców zajmowała się rzemiosłem. To tutaj mieszkał m.in. znany poeta Moshe Natan.
Coraz bardziej wąskie uliczki dają wytchnienie od barcelońskich upałów
Co ciekawe, to praktycznie każda brama ozdobiona jest interesującym graffiti
Zbliżamy się do deptaku La Rambla, jest to niezwykle barwne i tłoczne miejsce. Można tu
spotkać mimów czy tancerki flamenco. Jednak la Rambla to też trakt handlowy i oprócz gazet, pocztówek i suwenirów można tu kupić kwiaty, a
nawet królika czy koguta.
la Rambla gdzieś w swoim środkowym biegu
Długa wycieczka od samego rana sprawia, że wczesnym popołudniem szukamy godnego miejsca na obiad.
Pierwszego dnia zjedliśmy kolację w restauracji przy centrum, gdzie pracowały dwie sympatyczne polskie kelnerki.
Dzisiaj wybór padł na to samo miejsce, bo jest smacznie, przystępnie cenowo i dziewczyny
świetnie doradzają w wyborze dań tradycyjnej kuchni hiszpańskiej.
Czym chata bogata
Oczywiście nic tak nie uprzyjemnia popołudnia jak różowe wino
Posileni i pełni energii na drugą część dnia zmierzamy do oddalonego nieopodal Placu Królewskiego.
Leniwa atmosfera udziela się tutaj zwiedzającym, całość otoczona jest portykami pięknych kamienic.
Architektem placu był Francesc Daniel Molina zainspirowany stylem epoki napoleońskiej, stworzył
on prostokątny plac o wymiarach 55x83m połączony pasażami z okolicznymi uliczkami.
Życie toczy się tutaj powoli i można wybierać pośród wielu restauracji
W środku placu znajduje się fontanna Trzech Gracji, a uroku dodają mu liczne palmy. Charakterystyczne
latarnie, które można odnaleźć na placu, zaprojektował sam Antonio Gaudi i było to zlecenie na wykonanie lamp gazowych w tamtym czasie.
Barcelona była jednym z pierwszych miast europejskich, które wprowadziły oświetlenie uliczne. Dzięki
temu ożywiło się życie towarzyskie mieszczan, powstawały nocne lokale, a wraz z nimi - barcelońska bohema.
Kiedyś na placu mieścił się klasztor kapucynów, którzy sprzedawali medykamenty wyrabiane z ziół
Bocznymi uliczkami kierujemy się ponownie do dzielnicy żydowskiej w kierunku placu de Sant Jaume.
Plac jest sceną najważniejszych wydarzeń miasta, stanowi polityczne centrum Barcelony.
Zatłoczone boczne alejki od deptaku la Rambla
Wybieramy niezaludnione uliczki dzielnicy żydowskiej
Jeszcze po drodze odnajdujemy kościół Matki Boskiej Sosnowej, jeden z najlepszych przykładów katalońskiej architektury gotyckiej w Barcelonie.
Rozmiary świątynii robią wrażenie ma 54m długości, 16m szerokości i 27m wysokości.
Nad wejściem głównym znajduje się charakterystyczna olbrzymia 10-metrowa rozeta. Jest to niestety
rekonstrukcja z lat 40-tych, oryginalna (podobnie jak wnętrze kościoła) spłonęła podczas hiszpańskiej wojny domowej.
Kościół zamknięty dla zwiedzających, ale można kupić bilety na koncert we wnętrzu
Brak możliwości zwiedzenia kościoła rękompensują nam artyści uliczni, których można
spotkać przy nawach bocznych.
Miła dla ucha muzyka wśród murów świątynii
Dostępny w FULL HD
Nocą panuje tu pewnie osobliwa atmosfera
Docieramy do placu, gdzie znajduje się siedziba władz miejskich i rządu Katalonii, plac jest
zarazem najstarszą przestrzenią publiczną w Barcelonie. To tutaj krzyżowały się niegdyś dwie główne drogi Cesarstwa Rzymskiego.
Poniżej można zobaczyć Pałac Generalitat, czyli siedzibę prezydenta i rządu Katalonii. Tu zapadają
najważniejsze decyzje, odbywają się zebrania i oficjalne wizyty jak również mają miejsce najważniejsze ceremonie - w tym przekazanie władzy prezydentowi.
Główna fasada budynku, przez którą wchodzą członkowie rządu i honorowi goście
Po przeciwnej stronie stoi ratusz, czyli Ajuntament, nazywany jest również Domem Miasta, jego architektura
łączy elementy różnych stylów, które obowiązywały w kolejnych wiekach.
W niszach fasady głównej znajdują się posągi królowej regentki - Marii Krystyny.
Majestatyczny dawny salon miejski jest bogato iluminowany po zmroku
Właśnie w tych okolicach przeprowadzano pierwsze w Barcolenie eksperymenty z elektr. oświetleniem miejskim
Wtapiamy się ponownie w świat magicznych uliczek, wśród których wg. legendy istnieje dom, który był
świadkiem strasznych wydarzeń.
Historia zaklętego domu dotyczy pewnego żydowskiego alchemika, którego córka zachwycała urodą
każdego napotkanego młodzieńca. Gdy oparła się zalotom chrześcijańskiego rycerza, ten wpadł w straszliwy gniew. W akcie zemsty zamówił u ojca dziewczyny
truciznę, która miała powodować powolną śmierć w męczarniach. Alchemik nie wiedział, że szykuje ją dla własnej córki. Gdy dziewczyna, wypiwszy podstępnie
podany napar, zwróciła się do ojca o pomoc, ten już wiedział, że nie ma dla niej ratunku.
Koniec historii mówi o tym, że ojciec odszedł od zmysłów i pozostawił konającą córkę, rzucił też
także czar na budynek, aby już nikt nigdy w nim nie zamieszkał.
Który to może być dom...
Kolejne graffiti, które przykuwa uwagę
Dawne życie Żydów w tej dzielnicy nie było łatwe, wraz z IV soborem laterańskim ustanowiono dla
Żydów nowe reguły. Nakazano im noszenie odpowiedniego ubioru, odróżniającego ich od chrześcijan i zabroniono obejmowania stanowisk publicznych (aby
nie mieli nigdy władzy nad chrześcijanami).
Kiedy wybuchła epidemia ospy, Żydzi zostali oskarżeni o jej wywołanie. Dzielnica niedługo potem
została napadnięta przez lud, który zamordował wielu jej mieszkańców. Następnie dochodziło do kolejnych zamieszek, w których zginęło kilkaset
żydowskich mieszkańców, inni przeszli na chrześcijaństwo lub uciekli. Po tych wydarzeniach dziesięć lat później w 1401r. dzielnica została ostatecznie zlikwidowana.
Brakuje tylko rabinów
Zaraz z dawną dzielnicą żydowską sąsiaduje dzielnica ludzi morza, czyli La Ribera. Od zawsze ta część miasta
była związana z morzem, stąd jej portowy charakter. Zamieszkiwana głownie przez warstwy niższe, ale posiadała również wielkomiejskie rezydencje.
Główną ulicą La Ribery jest Passeig del Born, która prowadzi wprost do bazyliki św. Marii Morskiej nazywaną
"katedrą La Ribery" ze względu na swe rozmiary i piękno.
Nadal dominują wąskie uliczki i nawet samochody mają tutaj niewiele miejsca
Naszym oczom ukazuje się XIV-wieczna budowla, która jest ulubionym miejscem uczestniczenia
w nabożeństwach dla niższych warstw społecznych Barcelony. Szczegóły architektoniczne przedstawiają ludzi morza - na drzwiach i niektórych kapitelach widać figurki
morskich tragarzy.
"To świątynia prostego ludu, synu. Wiele osób poświęciło się dla niej bez reszty, choć nigdzie
nie widnieją ich imiona" - tak o kościele pisał Ildefonso Falconesa w powieści "Katedra w Barcelonie".
Pięknie oświetlona w słońcu fasada zachodnia
Do wnętrza bazyliki prowadzi ogromny gotycki portal, a nad kościołem górują dwie ośmioboczne wierze, jedna z 1496r.
i druga zbudowana stosunkowo niedawno, bo w 1902r.
W oczy rzuca się również imponująca rozeta w oknie fasady
Zostajemy w dzielnicy portowej, gdzie tu, blisko wody, istniała dawniej osada, która powstała
na piaskach naniesionych przez fale. Stąd wzięła się nazwa "La Ribera", oznaczająca "brzeg morski".
Liczne skwerki z kawiarenkami, gdzie można zamówić tradycyjne hiszpańskie tapas
Drogą morską przybywali do La Ribery kupcy. Handel z Barceloną rozkwitał, nic więc dziwnego, że
dzielnica bogaciła się i przyciągała nowych osadników.
Proste domki sprawiały wrażenie jakby czas się tam zatrzymał
Uliczki co jakiś czas przecinane łączącymi alejkami
W średniowieczu osadę opanowali głównie portowi tragarze, dopiero później zaczęli napływać kupcy
i możni władcy. Było tu też duże skupisko rzemieślników wyrabiających przedmioty ze srebra.
Kolejne proste domki
Wraz z odkryciami m.in. Ameryki przez Kolumba dzielnica zaczęła tracić swoją pozycję. Uwaga kupców
przeniosła się z Morza Śródziemnego nad Ocean Atlantycki. W XVIII w. w dzielnicy powstawały manufaktury tekstylne. Zakłady przyciągały chętnych do pracy,
dlatego wkrótce La Ribera zaczęła borykać się z przeludnieniem i epidemiami.
Dawne pałace zostały przekształcone w robotnicze mieszkania
W drodze do Parku Ciutadella postanawiamy odwiedzić dworzec główny Barcelony. Budowla przypominająca
raczej pałac niż stację kolejową nazywana jest również "katedrą ze stali i szkła". Jest to jeden z najciekawszych obiektów architektonicznych użytku publicznego.
Fasada Estacio de Franca, nazwana przez Barcelończyków "stacją francuską"
Przedsionek ukoronowany został trzema wypełnionymi kasetonami kopułami. Elementy dekoracyjne wykonane zostały z
marmuru, brązu i szkła.
Niewątpliwie warto wpisać dworzec barceloński na listę zwiedzanych zabytków
Utrzymana w duchu modernizmu stacja kolejowa powstała z okazji Wystawy Międzynarodowej Barcelony.
Część dla odjeżdżających pociągów to wielka żelazna konstrukcja złożona z dwóch wiat o wysokości 29m i długich na prawie 200m.
Piękne, jasne, oświetlone perony
Od dworca postanawiamy przejść się ulicą Picassa w kierunku Łuku Triumfalnego, gdzie znajduje się też jego muzeum. W muzeum znajdują
się wybitne dzieła malarza z różnych epok.
Przy tej ulicy znajduje się również muzeum czekolady, niecodzienna ekspozycja pozwala poznać
historię największego przysmaku ludzkości oraz przekonać się, że wyobraźnia i kunszt cukierników nie znają granic.
Oba muzea godne uwagi i zaplanowania dla nich czasu, my niestety znaleźliśmy chwilę jedynie
na spacer ulicą de Picasso.
Po prawej stronie widać mury parku miejskiego Ciutabella
Naszym oczom w końcu ukazuje się plac Sprawiedliwości i Łuk Triumfalny. Jest to najsłynniejszy obiekt
Wystawy Światowej z 1888r. podobnie jak wieża Eiffla w Paryżu. Stanowił on bramę wejściową na teren wystawy, 30-metrowa budowla łączy elementy triumfalnego
łuku rzymskiego ze stylem neomudejar.
Jeszcze tylko kilkadziesiąt metrów i staniemy pod łukiem
Do budowy zastosowano cegłę, część górna łuku została udekorowana elementami o aktualnej w owym czasie tematyce.
Na budowli umieszczono też godła 49 prowincji hiszpańskich i herb Hiszpanii.
Stateczności budowli dają cztery filary uwieńczone posągami aniołów i wieżyczkami z koroną
Od Łuku Triumfalnego już prosta droga do Parku Ciutadella, jest to jedno z ulubionych dziś miejsc
relaksu przez Barcelończyków. Można tu spotkać rodziny spacerujące z dziećmi, wylegujących się na trawie nastolatków i grupy praktykujące wschodnie
techniki relaksacji.
Przed bramą parku znajduje się obelisk trzymający pochodnię - nasuwa się podobieństwo ze statuą wolności
W obrębie parku znajduje się również m.in. ogród zoologiczny, w ciepłe dni można też wynająć łódkę
i wybrać się na wodną przejażdżkę po jeziorku. Dla wielbicieli ptaków ciekawostką jest, że wśród tutejszych drzew występuje ponad sto gatunków
ptaków, których śpiew daje się słyszeć przez cały dzień.
Po obu stronach bramy ogromne posągi
Są tu liczne kaskady i jeziorka, nad jedną z nich pracował Gaudi jeszcze jako student architektury
W parku można odnaleźć m.in. Zamek Trzech Smoków, wcześniej mieściło się tu Muzeum Zoologii, obecnie
wykorzystywany jest jako Laboratorium Nauk Przyrodniczych.
Budowla przypomina średniowieczną fortyfikację, architekt połączył styl gotycki z mudejar, wykorzystując
materiały budowlane z epoki: cegłę, żelazo i ceramikę.
Muzeum Zoologii było tutaj przez prawie sto lat, obecnie nie można zwiedzać budynku
Popołudniem kierujemy się do nowych dzielnic nadmorskich, to okazja, aby obejrzeć najnowszą architekturę.
Oczywiście plażowicze znajdą również coś dla siebie, do wyboru jest sześć plaż, w tym strefa dla naturystów.
Na horyzoncie widać sylwetkę żagla, nowego pięciogwiazdkowego hotelu
Przy nadmorskim bulwarze stoi "Złota Rybka", ogromna metalowa rzeźba mieni się w słońcu, które
nadaje jej złocisty kolor. Pod rybią konstrukcją znajduje się centrum handlowo-rozrywkowe i kasyno.
Znakiem rozpoznawczym tego nabrzeża są też dwa drapacze chmur widoczne z wielu części miasta. Są
to najwyższe wieżowce Katalonii i jedne z najwyższych w Hiszpanii. Mierzą po 154m każdy.
W tle widać wieżowce oraz sylwetkę "Złotej Rybki" u podnóża budynków
Na boso przechodzimy prawie całe nadmorskie nabrzeże
Na koniec dnia kierujemy się do dzielnic portowych. Port Vell to przykład
współczesnej urbanizacji Barcelony. Surowe, zaniedbane nabrzeże przekształciło się w miejsce oryginalne i pełne życia.
Od żaglowego hotelu rozpoczyna się ciąg 6-ciu plaż, w pobliżu mamy restauracje serwujące owoce morza
Nabrzeża starego portu to doskonałe miejsce na spacer wśród palm, cumujących jachtów
i nowoczesnej architektury.
Szerokie promenady dają wrażenie przestrzenności i wolności
Co ciekawe, leżąca nad morzem i prowadząca handel morski Barcelona nie miała w średniowieczu
portu. Dopiero w XV w. doczekała się pierwszej solidnej konstrukcji.
Wcześniej statki nie podpływały do wybrzeży ze względu na płycizny, cumowały
w pewnej odległości, a załadunek i rozładunek towarów odbywał się za pomocą małych łodzi, kursujących w tę i z powrotem. Silne sztormy zatapiały
jednak statki i coraz silniej odczuwano potrzebę stworzenia portu.
Dziś cumuje tu dużo jachtów turystów z całego świata
I kolejny szeroki deptak niedaleko muzeum morskiego
Na nabrzeżu można zwiedzać zacumowany Pailebot Santa Eulalia - żaglowiec należący do muzeum morskiego.
Został zbudowany w 1918r., przeszedł liczne prace remontowe i nadal jest sprawny.
Nawet późnym popołudniem kolejka jest spora, my idziemy dalej
Zachodzące słońce zaczyna tworzyć piękne kolory nad portem
W gotyckim budynku stoczni królewskich mieści się Muzeum Morskie, eksponaty są równie ciekawe
jak sama siedziba, która jest kunsztownym dziełem świeckiej architektury epoki. Obecnie muzeum przechodzi remont, którego zakończenie planowane
jest na 2013r.
Do czasu zakończenia remonty wystawiona jest część kolekcji oraz ekspozycje czasowe
Ostatnie spojrzenie na port tuż po zachodzie słońca
Ostatni punkt programu na dzisiaj to jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Katalonii, czyli pomnik
Krzysztofa Kolumba. Stoi w miejscu gdzie deptak La Rambla styka się z morzem. Ten 60-metrowy kolos upamiętnia przybycie podróżnika do Barcelony po
odkryciu Ameryki.
Dochodzimy do placu, gdzie pomnika nie da się przeoczyć
Brązowa figura Kolumba mierzy 7,5m, stoi na żelaznej kolumnie ukoronowanej kopułą - symbolem kuli ziemskiej.
Odkrywca wskazuje morze uniesioną w górę prawą ręką, a w lewej trzyma mapę nawigacyjną.
Podstawę zdobią figury lwów, sceny z życia Kolumba oraz rzeźby wyobrażające regiony Hiszpanii. Na
kapitelu widać cztery postacie - alegorie Europy, Azji, Afryki i Ameryki.
Pomnik znajduje się na placu Portal de la Pau, czyli "Brama Pokoju"
Po tak intensywnym dniu mamy tylko ostatnie resztki sił, aby wrócić do hotelu, jednak ból
w nogach był warty każdego kroku jaki dzisiaj zrobiliśmy.
Już tylko kilka minut metrem i znajdziemy się w hotelu